Zeszłam na sniadanie i... Tata zrobilmi 1,5 kromki chleba z niewielką ilością masła (na szczęście) z kiełbasą i z serem. Nie mogłam odmówić, nie chciałam sprawić tacie przykrości... Ale postaram ograniczyć obiad do minimum (na tyle ile się da) i ćwiczenia, pojdę na spacer z psem, żeby spalić to świństwo. (chociaż te kanapki były całkiem dobre) No nic muszę iść do kościoła. Pamiętajcie nie poddawajcie się. ;)
Trzymajcie się chudziutko ;-;
niedziela, 6 listopada 2016
Sukces i Klapa tego samego dnia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz